środa, 20 sierpnia 2014

Inwestowanie w złoto

inwestycje w złoto
inwestycje w złoto
Boom na tego rodzaju inwestycje obserwujemy od ok. 3-4 lat. Na zainteresowanie się społeczeństwa złotem złożyło się w moim przekonaniu kilka czynników:

Stosunkowa „prostota” transakcji – w przeciwieństwie do np. zakupu akcji samo techniczne dokonanie inwestycji wymaga jedynie zamówienia towaru, czyli zrobienia zwykłych zakupów w sklepie internetowym. Nie trzeba znać żadnych specjalistycznych pojęć ani zakładać żadnych rachunków.



Brak klęski obfitości – złoto to złoto – śledzimy wyłącznie jeden wykres (a właściwie dwa, o czym dalej). W przypadku akcji czy funduszy trzeba wybrać spośród setek możliwych opcji – dla laika to jest spory problem.


Prestiż – wydaje mi się, że istotne znaczenie w zainteresowaniu inwestycjami takimi jak złoto, dzieła sztuki czy alkohole, odgrywa prestiż tego rodzaju „egzotycznych” inwestycji.


Wzrost świadomości ekonomicznej społeczeństwa – coraz więcej osób traci zaufanie do organów państwa oraz banków centralnych i drukowanego przez nie pieniądza. Wzrasta popularność austriackiej szkoły ekonomii, która promuje złoty pieniądz jako alternatywę dla nieograniczonej produkcji banknotów.

Dlaczego warto inwestować w złoto?


Merytoryczne uzasadnienia inwestycji w złoto mogą być dwa.

Po pierwsze – ochrona kapitału. 
Po drugie – zyskowność inwestycji.

Ochrona kapitału jest promowana przede wszystkim przez osoby niemające zaufania do państwa i drukowanego pieniądza. Przypominają oni, zresztą słusznie, że do lat 60-tych ubiegłego wieku złoto było podstawą systemu pieniężnego na świecie. Przez tysiące lat za złoto można było dostać praktycznie wszystko, praktycznie wszędzie. Co najciekawsze, złoto generalnie nie straciło na swojej wartości. Stare monety sprzed kilkuset lat, po przetopieniu ich na sztabki nadal miałyby sporą wartość, porównywalną zapewne do chwili ich wybicia. Co ciekawe, złotówkowe banknoty mające zaledwie 30 lat są dla porównania bezwartościowe, natomiast te dolarowe straciły kilkadziesiąt procent na skutek inflacji.

Warto pamiętać o doświadczeniach naszego kraju w XX wieku. Kilkukrotnie zmieniała się wówczas waluta i papierowe banknoty szybko stawały się podpałką do pieca. Złoto natomiast było w cenie zawsze, a najbardziej wtedy, gdy sytuacja była wręcz beznadziejna – za czasów niemieckiej i sowieckiej okupacji.

Zyskowna inwestycja na złocie może polegać na najzwyklejszej w świecie spekulacji. Kupujemy złoto i czekamy aż zdrożeje :) „Winda do nieba” była szczególnie widoczna latem 2011 roku, kiedy można było zarobić kilkanaście procent w ciągu tygodnia, a złoto przekroczyło cenę 1900 dolarów za uncję. Prawda jest taka, że na złocie można zarobić i to sporo. Jest ono bowiem traktowane jako surowiec, stąd też częste wahania cen. W praktyce jednak oznacza to, że można też stracić w przypadku nagłego spadku cen. Jakie jest więc salomonowe wyjście?

Łączenie dwóch powyższych opcji. W przypadku nadejścia zapowiadanego kryzysu i masowych bankructw państw, nasze aktywa (czyli złoto) nie będzie traciło na wartości. Z drugiej strony wszystko inne będzie tanieć, stąd też my de facto zyskujemy (bo możemy za złoto kupić więcej).  W związku z tym złoto powinno być podstawą portfela inwestycyjnego na czas giełdowej bessy i kryzysów politycznych i społecznych.

Ile kosztuje złoto?


Czas przejść do wytłumaczenia bardzo dużego błędu. Polega on na tym, że inwestując w złoto, patrzy się wyłącznie na jeden wykres – cen złota. Tymczasem złoto ma to do siebie, że jego cena jest notowana na londyńskiej giełdzie w jednej walucie – dolarze amerykańskim. A większość z nas zarabia w złotówkach. Stąd też olbrzymim błędem jest ignorowanie kursu złotówki do dolara. Rozpatrzmy to na dwóch przykładach:

Złoto kosztuje 1500 USD za uncję, natomiast dolar – 3 złote
Złoto kosztuje 1500 USD za uncję, ale dolar – 3,10 zł
Pytanie: ile kosztuje złoto? Policzmy więc:

1500 x 3 = 4500 złotych
1500 x 3,1 = 4650 złotych
Różnica wynosi więc ponad 3%, przy takiej samej cenie złota w Londynie! Popatrzmy więc na wykres:

wykres kursu złota
wykres kursu złota


Przedstawia on dwa wykresy za ostatni rok: niebieski to cena złota w dolarach, a różowy – w złotówkach. Zauważ, że gdybyśmy kupili kruszec rok temu, to na przełomie maja i czerwca w dolarach bylibyśmy mocno na minusie, natomiast w złotówkach notowali całkiem ładny zysk.

Haczyk polega na tym, że złoto jest z dolarem mocno skorelowane. Oznacza to, że kiedy dolar zyskuje, to złoto traci, a kiedy dolar traci – złoto zyskuje. W związku z tym, aby zarobić, musi nastąpić sytuacja, w której złoto szybciej zyskuje, niż dolar traci (latem 2011 właśnie coś takiego się działo), lub odwrotnie (na powyższym wykresie przełom maja i czerwca był momentem, w którym USD był bardzo mocny w stosunku do euro i złotówki).

Dlaczego warto kupować złoto fizyczne?


Gdy decydujemy się na inwestycję w złoto, spotkamy się z kilkoma możliwościami. Możemy bowiem:

kupić w sklepie fizyczne sztabki lub monety
kupić, za pośrednictwem rachunku maklerskiego, różnego rodzaju certyfikaty odwzorowujące kurs złota na londyńskiej giełdzie
szukać innej metody, na przykład Amber Gold ;-)
Łatwo się domyśleć, że najlepiej jest kupić złoto fizyczne. Różnego rodzaju Amber Goldy, akcje gwinejskich spółek, fundusze i inne podejrzane interesy niemające nawet zgody udzielonej przez KNF, kończą się prędzej czy później tym samym: utratą całej lub prawie całej kasy. Są to bowiem zazwyczaj piramidy finansowe (takie jak AG), albo w ogóle regularne szwindle, które pobierają pieniądze, ale znikają przed pierwszą wypłatą.

Certyfikaty na złoto są instrumentami dużo bardziej bezpiecznymi. Polegają one na tym, że certyfikat jest zobowiązaniem wystawcy do wydania określonej ilości złota. Są one sprzedawane na giełdzie, i ich cena mniej-więcej odpowiada cenie złota. Ja jednak nie polecam tej metody – główną zaletą złota jest to, że jest fizycznym nośnikiem wartości, której nie ma papierowy pieniądz. Jednak kupując certyfikat kupujemy taki sam papier (czy raczej elektroniczny zapis) jak banknoty! Nie ma to więc większego sensu. Z drugiej strony certyfikaty są najlepszą opcją inwestowania w surowce, których nie schowasz pod łóżkiem – np. ropę albo zboże.

Co kupić?


Zdecydowaliśmy się więc kupić złoto fizyczne. Należy więc wyjaśnić co konkretnie kupić.

Przede wszystkim, nie należy kupować biżuterii, figurek, puzderek czy czegokolwiek innego zrobionego ze złota. Są to wyroby o niskiej próbie, nierozpoznawalne, kosztujące dużo więcej niż zawarte w nich złoto. Z drugiej strony, jeżeli chcemy znaleźć kupca na taki produkt, to albo liczymy na kogoś zainteresowanego konkretnym pierścionkiem, albo sprzedajemy po cenie giełdowej, jako złoto (a więc z dużą stratą).

Nie kupujemy też numizmatów. Numizmaty to monety i ewentualnie sztabki kosztujące dużo więcej niż złoto w nich zawarte, w małych nakładach. Krótko mówiąc numizmat to rzecz, która ma, lub chciałaby mieć, wartość kolekcjonerską, nie zaś inwestycyjną. Przykładem będą tutaj monety NBP wydawane z różnych okazji.

Nasza inwestycja ogranicza się właściwie do dwóch rodzajów produktów: markowych sztabek i monet bulionowych.

Generalnie monety bulionowe są lepsze w przypadku mniejszych inwestycji, sztabki natomiast warto wybrać przy naprawdę dużych zakupach. Monety bowiem nie są numerowane (co zapewnia większą anonimowość), ich rozmiary są powszechnie znane i łatwe do sprawdzenia. Wadą jest tutaj rozmiar, który właściwie nie przekracza 1 oz, co przy zakupach liczonych w kilogramach może nastręczać problemy logistyczne.

A jakie sztabki i monety kupować?


No cóż – monet bulionowych niby jest dużo, ale albo są one drogie, albo mało znane (albo i jedno i drugie), co w konsekwencji ogranicza nasz wybór do pięciu rodzajów:

Krugerrand – najpopularniejsza moneta o stopie 0.917, pochodzi z RPA
American Eagle – amerykańska moneta o stopie 0.917
Maple Leaf – Kanadyjski Liść klonowy, stop 24 karaty – 0.9999
Wiener Philharmoniker – austriacka moneta o stopie 24 karatów.
Suweren – brytyjska moneta bita tylko w jednym rozmiarze– niecałe ćwierć uncji. Bardzo dobra do małych inwestycji. Próba 0.917 (22 karaty)

Te monety są najpopularniejsze, najtańsze i naprawdę nie ma powodu, żeby szukać czegoś innego. Najlepiej jest kupować monety o masie jednej uncji (uncja trojańska to 31,1g, nie należy jej mylić z aptekarską, mniejszą). Monety większe są rzadsze, droższe, i łatwiej tu o falsyfikat. Monety mniejsze to zazwyczaj 1/2, 1/4 i 1/10 uncji. Tych ostatnich wiele osób nie zaleca, gdyż rzekomo mają one za dużą marżę ponad cenę samego złota. To prawda, cena jest dużo wyższa niż złoto w monecie, jednak różnica ta jest uwzględniona też w cenie sprzedaży. Jednak jak już wspomniałem – najchętniej kupowane, najpopularniejsze i najtańsze są monety 1 oz.

Jeżeli ktoś decyduje się na sztabki powinien kupować te wybite przez wielkich, światowych producentów: Heraeus, Umicore czy PAMP. Kupno jakiejś regionalnej, polskiej sztabki może być tańsze, ale z drugiej strony istnieje opcja, że utrudni to jej zbycie w późniejszym terminie – ze względu na mniejszą rozpoznawalność towaru.

Gdzie kupić złoto?


Złoto, jak na podejrzany towar przystało, kupujemy u dilera :-) Możemy zdecydować się na zakup stacjonarny lub internetowy. Kupno towaru przez internet u pewnego dilera jest w 99,99999% bezpieczne, nie mniej niż w sklepie stacjonarnym. Jeżeli ktoś się decyduje jednak na punkt stacjonarny, to znajdzie kilka takich w dużych miastach – wiem o dwóch w Warszawie i jednym we Wrocławiu, chociaż zapewne są też inne sklepy.

Pod żadnym pozorem nie kupuj na Allegro. Szczególnie na tzw. okazjach. Allegro ma takie marże, że nie sposób żeby sprzedawca zarabiał na towarze tańszym niż u innych dilerów. Na Allegro było już kilka przekrętów, przez które kupujący zostawali z pustymi rękami. Albo podatkiem do zapłacenia. Jeżeli bowiem kupujesz od osoby nieprowadzącej działalności gospodarczej złoto o wartości minimum 1000 zł, to musisz zapłacić 2% podatku od czynności cywilnoprawnych!

A który diler jest pewny? Cóż, mogę z tej strony polecić świetną stronę http://www.ceny-zlota.pl/, która zawiera aktualne ceny złota i srebra u starannie wyselekcjonowanych dilerów. Generalnie osobom tam notowanym można ufać, i raczej obejdzie się bez problemów z zamówieniem. Z jednym wyjątkiem…

Dostawa terminowa


Tym wyjątkiem jest dostawa terminowa. Nie ufaj dostawie terminowej nigdy, choćby Ci ją sam papież oferował. A co to jest dostawa terminowa? A no taki cwancyk, że kupujemy złoto trochę taniej, płacimy, ale towar mamy dostać za kilka tygodni. W tym czasie firma obraca kasą pożyczoną na 0% od naiwnego klienta. W ten sposób przejechało się już kilku dilerów i sprzedawców na allegro, a masa ludzi potraciła pieniądze. Nigdy nie kupuj, jeśli sprzedawca nie daje rozsądnego terminu (powiedzmy do tygodnia) na dostawę towaru. NIGDY!

Gdzie trzymać złoto?


Dużym problemem przy kupnie złota za wiele tysięcy złotych jest jego przechowywanie. Niestety, Polska to nie Szwajcaria, i panie w banku zapytane o skrytki albo się na nas dziwnie patrzą, albo oferują złodziejskie ceny w postaci kilkudziesięciu złotych za miesiąc. Przy ilości kilku uncji to się absolutnie nie opłaca.

Dlatego pozostaje nam przechowywanie towaru w domu, albo innym w miarę bezpiecznym miejscu. Można zaopatrzyć się w sejf, albo pomyśleć nad naprawdę dobrą skrytką. Uwaga – jak planujesz skrytkę gdzieś w domu, to wszystkie Twoje pierwsze pomysły są zapewne złe. Włamywacze świetnie orientują się w sposobie myślenia przeciętnego człowieka i błyskawicznie znajdują wszystko zagrzebane gdzieś w ubraniach w szafie, albo w filiżance w kredensie.

Dodatkowo można rozważyć ubezpieczenie mieszkania od kradzieży. Nie jestem przekonany, czy ubezpieczenie mieszkania obejmuje kradzież złota. Zweryfikuj to zawsze ze swoim agentem ubezpieczeniowym].

Gdzie sprzedać złoto?


No dobrze, kupiłeś złoto, cena wzrosła, chcesz skasować zysk z inwestycji. Gdzie więc się udać?

Przede wszystkim daruj sobie lombardy i jubilerów. Albo wszystkie reklamowane w TV firmy typu „gotówka za złoto”. Ceny w tego typu punktach są bardzo niekorzystne i najprawdopodobniej w najlepszym razie nic nie zarobisz. Nieco lepsze ceny oferują niektóre kantory, szczególnie w dużych miastach.

Kolejnym rozwiązaniem jest Allegro. Z portalem tym wiążą się jednak trzy problemy:

duża marża Allegro
ryzyko, że ktoś zalicytuje i nie zapłaci
prawie pewne wezwanie od miłych pań z Urzędu Skarbowego z pytaniem: „Jakim to cudem odłożyłeś gogusiu na złoto przy polskich zarobkach?”
Przy tej okazji chciałem dodać jeszcze jedno – faktura VAT otrzymana przy zakupie lub dowód opłacenia podatku od czynności cywilnoprawnych są tak samo cenne jak złoto, i pod żadnym pozorem nie możemy tych dokumentów stracić!

Najlepiej jest, sprzedając złoto, zorientować się w ofercie dilerów metali szlachetnych. Często oni odkupują towar, który wcześniej sprzedali po bardzo dobrych cenach. Niektóre firmy oferują też skup złota z każdego źródła, jednak na nieco gorszych warunkach.

Ile zainwestować w złoto?


Na koniec chciałem poruszyć kwestię udziału złota w portfelu inwestycyjnym. To istotna kwestia i z mojego doświadczenia wiem, że wiele osób oczekuje konkretnej liczby. Ja takiej liczby nie podam.

Generalna zasada jest taka, że im gorsze czasy nadchodzą, tym więcej złota mieć należy :-) Czyli jak nieuchronnie będzie się zbliżała wojna światowa, to można zapakować i wszystko. Z drugiej strony, jeżeli na giełdzie hossa i końca nie widać, PKB rośnie jak na drożdżach, a w żadnym poważnym kraju do władzy nie dorwał się oszołom, to wystarczy mieć 5-10% tytułem ewentualnego zabezpieczenia kapitału na czarną godzinę. Obecnie, moim zdaniem, należy mieć coś pomiędzy tymi skrajnościami.

Kolejna sprawa to zależność udziału złota od rozmiaru portfela. Moim zdaniem, jak masz mniej niż 10 000 zł, to daruj sobie kupowanie jakichkolwiek ilości złota, i zdecyduj się w to miejsce na srebro. Oczywiście zakładam przy tym, że masz zbudowany już fundusz awaryjny w postaci środków na oszczędnościowym koncie złotówkowym – jak nie, to to powinno być Twoim priorytetowym celem finansowym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będę Tobie niezmiernie wdzięczny za pozostawienie komentarza. Wielkie Dzięki.